We Francji do zamieszek i starć z policją doszło w trakcie manifestacji protestacyjnych przeciwko nowemu prawu pracy. Próba sił między komunistycznymi związkami zawodowymi CGT i rządem trwa. Wykorzystują to anarchiści i lewicowi aktywiści.
Według policji, na ulice Paryża wyszło 19-ście tysięcy ludzi, według związkowców – ponad sto tysięcy. W tłum pokojowo maszerujących uczestników protestu wmieszały się, mimo mobilizacji sił porządkowych central organizujących demonstracje, grupki młodych ludzi w kominiarkach. Niszczyli szyby w agencjach bankowych i witryny w salonach samochodowych, wrzucając do środka petardy. To są dla nich symbole „kapitalistycznego wyzysku i nierówności społecznych”. Do podobnych scen doszło także w Nantes. W całym kraju policja zatrzymała kilkanaście osób, w Paryżu szesnaście. Jest kilku rannych, w tym dwóch policjantów.
Protestujący związkowcy domagają się wycofania prawa pracy, ich zdaniem dającego większe uprawnienia pracodawcom, niż zatrudnionym i pozwalającego na indywidualne negocjacje w sprawie wydłużenia czasu pracy. To przyczyna blokad magazynów paliw, dróg i portów oraz strajków na kolejach i w rafineriach naftowych.